Sprawdzian przed właściwą, czy zbędne zamieszanie w szkole? A może i jedno, i drugie? I czy coś z tego wynika? Czy zawiedzeni zabiorą się do pracy? Czy zadowoleni spoczną na laurach? Czy nastąpi przewartościowanie stosunku do matury, którą można oblać? Spytaliśmy o to tegorocznych maturzystów. Odpowiedzi padły przed ogłoszeniem wyników. Czy brzmiałyby inaczej po weryfikacji oczekiwań? Każdy sobie odpowie na to pytanie sam. Bo maturę zdajemy oddzielnie. To sprawdzian dorosłości indywidualnej, a nie zbiorowej.
A oto, co usłyszeliśmy lub wyczytaliśmy…
ET: Niektórzy uważają, że matura to trauma. Ale pomyślę o tym na maturze majowej… Generalnie – spokojnie, czekam na wyniki bez jakichś specjalnych emocji. Przysiadłem do nauki, ale tak by nikt nie widział, nawet rodzice. Wyjdzie na to, że jestem genialny!!! Aha, nigdy w życiu nie przeczytałem tylu lektur w tak krótkim czasie! Proszę bez nazwiska!
Maciej Wuczyński: Matury próbne zostały ułożone przez wydawnictwo OPERON i „Gazetę Wyborczą”. Pod każdym względem przypominając majowe egzaminy, miały za zadanie przygotować nas do skutecznego i sprawnego podejścia do matury, a także zaprezentować wszystkie potrzebne czynności i formalności z nią związane.
Podeszliśmy do próbnych egzaminów bardzo poważnie, staraliśmy się opanować emocje, co przy rozwiązywaniu najtrudniejszych zadań było nie lada wyzwaniem. Mimo tego większość z nas podczas rozwiązania testów uświadomiła sobie, jak wiele pracy jeszcze przed nami. Operonowskie matury w założeniu miały pokazać nasze słabe i mocne strony…
Emil Dudek: Matura próbna jest wg mnie po to, by postraszyć uczniów. Od kolegów ze starszych roczników słyszałem, że próbne matury z reguły są trudniejsze… A korzyści? Jest ich kilka. Najważniejsza to czas na poprawienie stanu swojej wiedzy, mobilizacja. Nie mówiąc już o tym, że uczymy się planować naukę i pisanie egzaminu. Emocje? Dla niektórych, jak dla mnie, zapewne strach. Jednak znam osoby, które podeszły do egzaminu „bez spiny”*, uważają, że te egzaminy nic nie dają. Z maturami wiąże się też ulga, zwłaszcza gdy ogłoszony wynik jest powyżej naszych oczekiwań. Bywa też tak, że dzięki maturze próbnej decydujemy się nie zdawać jakiegoś przedmiotu na maturze właściwej, dzięki temu poświęcimy więcej czasu przedmiotom, które będziemy zdawać ze względu na przyszłe studia. Dzięki maturze próbnej przygotowujemy się psychicznie do siedzenia w sali, skupienia na pytaniach, podczas gdy komisja patrzy nam na ręce, a czas płynie tak niemiłosiernie…
Natasza Gulka: Próbna matura, choć nie niesie ze sobą żadnych konsekwencji, jest mimo wszystko stresująca. Ten stres jest nam jednak potrzebny, dzięki „próbnej” możemy oswoić się z nim i na właściwej maturze będziemy sobie lepiej radzić z emocjami. Analizując, po sprawdzeniu, swoje prace możemy stwierdzić, z jakiej części materiału mamy braki. Oficjalna forma matury pokazuje nam nawet, jak mamy się zachowywać, jak przygotowywać, czyli i pod względem merytorycznym, i formalnym.
Anonimka: Nie przypuszczałam, że pisanie wypracowań jest tak trudne!
Anonim z Dzierżoniowa: Czy jak się teraz zabiorę do nauki, to nie będzie za późno… (od red.: na naukę nigdy nie jest za późno).
Maja Sobierajska:
Po co próbna matura? Ma na celu sprawdzenie dotychczasowego poziomu wiedzy uczniów, przygotowanie ich do prawdziwej matury. Dzięki niej uczniowie mogą także poczuć emocje towarzyszące egzaminowi i próbować sobie z nimi radzić. Tyle w teorii. Jak jednak jest w praktyce? Otóż w praktyce próbna matura zdaje się być dla uczniów doświadczeniem przypominającym udział w teleturnieju. Uczniowie-uczestnicy, butni, zuchwali, próbują swoich sił w przeróżnych konkurencjach, od „lania wody” (wypracowanie), po „szczęśliwy traf” (zadania zamknięte). Na ich nieszczęście wszelkie próby wykonania „telefonu do przyjaciela” nie spotykają się z aprobatą komisji.
Prawda jest taka, że mało który uczeń potraktował próbne matury poważnie. W oczach nauczycieli takie lekceważenie jest skrajnie nieodpowiedzialne. I nie są oni bez racji, lecz z drugiej strony uczniowie mają swoje powody, by tak postępować. Łatwiej jest znieść swoją porażkę ze świadomością, że nic się wcześniej nie zrobiło. Trudniej pogodzić się z klęską poniesioną mimo wszelkich starań. W myśl powiedzenia „im mniej wiesz, tym lepiej śpisz” uczniowie wolą nie wiedzieć, ile nie wiedzą przed maturami i – dobrze się wysypiać. W takiej sytuacji idea próbnych matur, sprawdzanie poziomu wiedzy przeistacza się w sprawdzanie poziomu niewiedzy. Poważny charakter przedsięwzięcia to tylko czcze obietnice. Nic bowiem nie jest w stanie zmusić opieszałych uczniów do nauki przed ostatnim dzwonkiem. I – choć ze wstydem – muszę się pod tym podpisać obiema rękami. Czy takie podejście wyjdzie nam na dobre, okaże się w maju, ale czuć już ogarniającą uczniów panikę. Jest więc nadzieja na poprawę.
*bez spiny – red. domyśla się, że w żargonie uczniowskim znaczy to: bez spięcia, stresu, na luzie.